Czyja to "fotografia"?
Dzisiaj, liczący się ze słowami fizyk, nie mówi: "To
jest prawdziwe, tamto jest fałszywe". Zamiast tego rodzaju kategorycznych
sądów, stwierdza: "To jest w wysokim stopniu prawdopodobne, a tamto jest
wysoce nieprawdopodobne". Prof. T. Zeuli, z Instytutu Mechaniki Racjonalnej
Uniwersytetu w Turynie, podaje taki przykład: "Jeżeli ktoś się zapyta
fizyka, czy jest możliwe, by cegła leżąca na ulicy podniosła się na wysokość
jednego metra, ten odpowiada: Może to nastąpić wskutek wewnętrznych sił
molekuł, ale jest to bardzo nieprawdopodobne. Możliwość tę tak można
wyrazić: jeden raz na 100 milionów lat".
Dlaczego naukowcy stosują tę - zdaje się - karkołomną matematykę? Odpowiedź
jest prosta: nie znamy "jeszcze" do końca struktury materii i sił
natury. Wielu więc syndonologów wzoruje się na tym rachunku prawdopodobieństwa
- a raczej nieprawdopodobieństwa - używanym w fizyce. P. de Gail, inżynier
technologii przemysłowej, interesujący się Całunem, w jednej ze swoich książek
stwierdził: "Jest w bardzo wysokim stopniu prawdopodobne, że Święty Całun
z Turynu spowijał ciało Jezusa. Według moich obliczeń nieprawdopodobieństwo
można kalkulować jak 1 do 225 miliardów".
Można to ująć innymi słowami tak: Jeżeli na świecie byłoby 225 miliardów
ukrzyżowanych, tylko jeden mógłby odpowiadać Temu z wizerunku Całunu.
Trzeba jednak byłoby wziąć pod uwagę, że ogólna liczba ludzi żyjących od
I do XX wieku włącznie, nie przekroczyła 90 mld osób, a przecież nie
wszyscy byli krzyżowani. W ten sposób nasz margines bezpiecznego osądu osiąga
stopień gigantyczny. Co więcej. Nie wchodzi w ten rachunek prawdopodobieństwo,
jakie formułujemy sobie na podstawie znanych obrazów z Całunu. Chodzi o osobę:
"Jaka cyfra mierzy możliwość, że Człowiek z Całunu nie jest Jezusem
Chrystusem?"
Liczba czynników branych pod uwagę może być dowolna. P. de Gail wybrał
siedem. Oto one:
1) Jeden ukrzyżowany został pozostawiony na krzyżu, drugi wrzucony do wspólnego
dołu, trzeci ubrany w syndon. Stopień prawdopodobieństwa, że Człowiek z Całunu
nie był Jezusem jest jak 1 przeciw 3.
2) Zmarły, złożony w grobie, spoczywa w pokoju. Ten opuścił grób przed upływem
trzech dni - 1 przeciw 20.
3) Jest rzeczą wysoce niemożliwą oddzielić tak płótno od ran ciała, by
nie zniszczyć "odbicia". Ten to uzyskał - 1 przeciw 50.
4) Skazani byli zazwyczaj przywiązywani do krzyża powrozami. Tu użyto gwoździ
- 2 przeciw 3.
5) Nie znamy żadnego wypadku, by skazany został ukoronowany cierniem. Ten -
tak. Czyżby uważał się za króla? - 1 przeciw 1000.
6) Ukrzyżowanym łamano golenie. Temu przebito bok, kiedy był już martwy - 1
przeciw 5.
7) Historia nie zna wypadku, by ciało ukrzyżowanego uwidoczniło się na płótnie
grobowym w taki sposób. Ten pozostawił wizerunek niezwykle doskonały i to w
negatywie - 1 przeciw 10 000.
Ogólna liczba prawdopodobieństwa, że Człowiek z Całunu nie był Jezusem
Chrystusem osiąga stopień jak 1 przeciw 225 000 000 000.
K. E. Stevenson i G. R. Habermas, uwzględniając osiem czynników, stosują
bardziej rygorystyczne kryteria i dochodzą do stopnia prawdopodobieństwa 1
przeciw 82 944 000, że Człowiek z Całunu nie jest Jezusem. Przybliżają
zrozumienie tego rachunku, czyniąc następujące porównanie: "Pokażmy to
praktycznie. 82 944 000 banknotów jednodolarowych ułożonych jeden przy drugim
pokryłoby ponad trzy razy odległość z Nowego Jorku do San Francisco. Jeden z
tych banknotów jest oznaczony, a jakiś człowiek z zawiązanymi oczyma może
raz sięgnąć po jeden z nich. Jego możliwości znalezienia byłyby jak 1 na
82 944 000. Ostateczny wniosek brzmi: według wysokiego prawdopodobieństwa, Człowiek
złożony w Całunie nie jest nikim innym, jak Jezusem Chrystusem. Całun Turyński
jest jego płótnem grobowym. Ten wniosek opiera się silnie na faktach".
Istnieją czynniki, których syndonologowie nie włączają w te obliczenia. Można
jeszcze zestawić dane z Całunu z opisem ewangelicznym i zapytać, czy się
przeciwstawiają. Należałoby również uwzględnić fakt, że Całun nie jest
znaleziskiem archeologicznym odkrytym po wiekach, lecz był od wieków
przechowywany jako płótno Jezusa. Jest jeszcze jeden szczegół: przebicie
boku. Świadczy to o tym, że uderzenie włócznią spowodowała jakaś
okoliczność, właśnie opisana w Ewangelii i to przez naocznego świadka -
Jana (J 19 32-35). Psychologowie dodają swój czynnik: czy inny człowiek mógłby
znosić cierpienia z takim spokojem i zachować pełen majestatu wyraz twarzy,
jak Chrystus?
I jeszcze jeden "szczegół", już sugerowany. Jakiego ukrzyżowanego
w I wieku zawijano by w prześcieradło, by go po 36 godzinach "wyjąć"?
Cudzysłów sygnalizuje nieprawdopodobny fakt: ciało Człowieka z Całunu nie
mogło być wyjęte...