Rana w martwym ciele

Największa rana, która spowodowała najobfitszy wypływ krwi, widoczna; jest na całunowym wizerunku na wysokości piątego i szóstego żebra prawej strony klatki piersiowej w odległości 13 cm od mostka.
Została zadana szerokim narzędziem kłującym. Jej rozmiar: 4,4 x 1,4 cm, pozwala, przypuszczać, że była to jedna z włóczni rzymskich wielokrotnego użycia których wiele egzemplarzy dostarczyły wykopaliska archeologiczne w Jerozolimie. Z tej wielkiej i głębokiej rany wypłynęła krew, tworząc wylew o wymiarach 15 x 6 cm, zwężający się ku dołowi. Nie jest on jednolity, lec, przerywany jaśniejszymi przestrzeniami, co wskazuje na pomieszanie krwi z wodnistym płynem. Trudno nie odnieść się w w tym momencie do opisy ewangelicznego: ... Jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe (J 19, 34-35). To świadectwo Jana - który był na Golgocie - dowodzi, że podobne rzeczy nikt dotąd nie widział, dlatego czuł się on zobowiązany podkreślić to. a dla wyjaśnienia niezwykłości owego zjawiska, powołać się na powagę Pisma: Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19, 37; Za 12, 10). Specjaliści z medycyny sądowej, kardiolodzy i hematolodzy, nie dziwią się jednak temu wypływowi "krwi i wody", choć różnią się w tłumaczeniu szczegółów tego zjawiska. P. Barbet uważa, że "woda" była płynem osierdziowym. Wprawdzie jego ilość w torebce otaczającej serce jest minimalna, mogła jednak powiększyć się w wyniku biczowania i bicia. Na tę możliwość powołuje się również E. Modder, ale stwierdza, że chodzi tu o płyn z opłucnej. Najwięcej zwolenników ma teoria amerykańskiego lekarza A. Sava. Opierając się na doświadczeniu chirurgicznym, widzi przyczynę pojawienia się "wody" w nagromadzeniu się krwawego płynu w jamie opłucnej, którego ilość może być znaczna. Zbierając taki płyn w próbkach przekonał się, że przybiera on postać gęstej, ciemnoczerwonej substancji, nad którą unosi się ów bezbarwny płyn. Zdaniem tego chirurga nagromadził się on w znacznej ilości po śmierci Chrystusa, a otworzenie klatki piersiowej spowodowało tylko jego wypłynięcie, a raczej wytrysk. Przebicie boku Ukrzyżowanego było więc ciosem zadanym w martwe ciało. Wykonał go żołnierz, o czym świadczy nie tylko włócznia, lecz sposób uderzenia. Był to klasyczny przykład szermierki wojskowej: ćwiczenie ataku na prawą stronę ciała przeciwnika, gdyż lewą osłaniał on tarczą. Cios zadany martwemu Jezusowi był mistrzowski. Ostrze włóczni pod kątem 29 stopni przebiło prawe płuco i prawy przedsionek serca, który łączy się z żyłą główną górną i żyłą główną dolną, napełnionymi krwią. Część jej, wraz z płynem z opłucnej, wytrysnęła przy przebiciu włócznią boku i wypływała dalej wolniej po ustaniu ciśnienia, aż do poziomu rany. Reszta powoli rozlała się po zdjęciu z krzyża i położeniu na grobowe płótno. Świadczy o tym wypływ widoczny na spodniej stronie wizerunku, ciągnący się wszerz ciała. Na tej plamie widać przewagę "wody"). Przebicie boku Chrystusa nastąpiło w kontekście okoliczności opisanej przez ewangelistę Jana. Gdy zapadła decyzja skrócenia mąk skazańca - lub z innej przyczyny chodziło o to, by skonał - stosowano łamanie goleni. Pozbawiony możliwości podciągania się ukrzyżowany dusił się i umierał. Jan zaznacza, że sami Żydzi prosili o to Piłata, by wszystkim trzem skazańcom połamano golenie. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni... (J 19, 32-33). Dlaczego? Na to pytanie możemy odpowiedzieć sami. Łamanie kości goleniowych trupowi było nie tylko zbyteczne, lecz odpychające. Ostatecznie żołnierz mógł dobić rannego, ale nie martwego. Ci - wysłani przez Piłata -musieli jednak dopełnić wymogu świadectwa śmierci: przez przebicie serca. Tylko Św. Marek zaznacza: Piłat zdziwił się, że już skonał. Nawet przywołał setnika i pytał go, czy już dawno umarł (Mk 15, 44). Skąd to zdziwienie?