Świadek Zmartwychwstania

Kiedy Jan Paweł II w 1980r. wizytował po raz pierwszy wspólnotę kościoła w Turynie, podczas Mszy św. przed katedrą św. Jana Chrzciciela - w której przechowywany jest Całun Turyński - wygłosił wymowną homilię.

"Ujrzał tylko płótna"

Papież miał przed sobą ogromną rzeszę mieszkańców miasta, które uważane buło wówczas za stolicę włoskiego terroryzmu, siejącego strach w całym kraju. Mówił o tym zjawisku, nawiązując do strachu, jaki ogarnął apostołów po śmierci Jezusa i złożeniu jego martwego ciała w grobie. Słyszeli oni od niewiast o widzeniu anioła przed pustym grobem, który powiedział: Dlaczego szukacie żyjącego w śród umarłych? Nie ma Go tutaj, Zmartwychwstał (...) Lecz słowa te wydawały im się czczą gadaniną i nie dawali im wiary. Jednakże Piotr wybrał się i biegł ku grobu; schyliwszy się ujrzał same tylko płótna. I wrócił do siebie dziwiąc się temu co się stało (Łk 24,5-6.11-12). Ale wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: "Pokój wam" (j 20,19). Jan Paweł II nawiązał do tych ewangelicznych opisów zmartwychwstania Jezusa i zwrócił uwagę na fakt, że brak wiary w zmartwychwstanie Chrystusa jest główną przyczyną strachu, jaki gnębi współczesną ludzkość. Niewiara czy obojętność wobec owego wydarzenia jest równoznaczna z niewiarą w Boga, a wówczas człowiek zdaje się wyłącznie na siebie, nie licząc się z żadnymi zasadami moralnymi. Właśnie te czasy, w których żyjemy - mówił Papież - czasy, w których powstała perspektywa "śmierci człowieka" rodząca się ze "śmierci Boga" w myśleniu ludzkim, ludzkiej świadomości, w ludzkim działaniu, właśnie te czasy wymagają w sposób szczególny prawdy o zmartwychwstaniu Ukrzyżowanego. Wymagają też świadectwa zmartwychwstania, które by było wymowne jak nigdy przedtem.

W tym miejscu homilii Ojciec Święty wskazał na żywe przykłady tego rodzaju świadectwa: świętych ziemi Piemonckiej i Turynu. Po wyliczeniu kilku imion i nazwisk stwierdził: Nie mogło być inaczej w mieście, które strzeże niezwykłą i tajemniczą relikwię, jaką jest Święty Całun, szczególny świadek - jeżeli przyjmiemy argumenty wielu uczonych - Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Świadek milczący, lecz jednocześnie zaskakująco wymowny! (13 kwietnia 1980).

"Podwójny wskaźnik"

Określenie Całunu "świadkiem zmartwychwstania" pochodzi więc od Jana Pawła II. Osobiście Papież jest przekonany, że jest on grobowym płótnem Jezusa, nawiązuje jednak do "argumentów wielu uczonych", które wspierają "dodatkowo" naszą wiarę w Jego zmartwychwstanie. Relikwia ta bowiem nie była, nie jest i nie będzie nigdy dowodem "rzeczowym" owego wydarzenia. Prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa przyjmujemy wyłącznie w oparciu o świadectwo Apostołów, którym zjawił się po swoim zmartwychwstaniu, nawet ze śladami ran na ciele. Tomaszowi pozwolił na ich dotknięcie (por. J 20,24-29). Tak pusty grób, jak i grobowe płótno, wskazuje jednak na zmartwychwstanie, nie jak "podprowadzają" do tej prawdy. Całun był w tym przypadku świadkiem szczególnym: płatem płótna w którym się znajdowało martwe ciało Jezusa w momencie zmartwychwstania. Czy ten przedmiot materialny nosi na sobie ślad owego wydarzania? Grupa czterdziestu uczonych o światowej sławie zrzeszona w STRUP-ie, ustami swoich rzeczników: K.E. Stevensona i G.R. Habermasa, stwierdziła: Argumenty historyczne są doświadczalnymi wskaźnikami o wysokim prawdopodobieństwie, że Jezus powstał z martwych. Wzięte razem, stanowią podwójny wskaźnik na rzecz zmartwychwstania. Jan Paweł II określił Całun "światkiem zmartwychwstania", naukowcy zaś- mając na względzie uzyskane wyniki badań-to samo przekonanie wyrazili słowami: "doświadczalne wskaźniki". Wiemy, że w sposób zadziwiający i nie liczący się z tradycją ikonograficzną uzupełniają one opisy ewangeliczne. Są również zgodne ze sposobami krzyżowania skazańców przez Rzymian i z żydowskimi zwyczajami chowania zmarłych w owym czasie (por. J 19,49). Jeżeli dane odczytane z wizerunku całunowego odpowiadają przebiegowi krzyżowania Jezusa, dlaczego miałyby się urywać w momencie Jego powstania z martwych? Przecież to samo płótno przyjęło martwe ciało Jezusa zdjęte z krzyża i z tego samego płótna Jezus miał zmartwychwstać. w rzeczywistości nie urywają się, tylko owe "doświadczalne wskaźniki świadka zmartwychwstania" wkraczają w nową i tajemniczą fazę której zapisu uczeni nie są w stanie odczytać, a która prowokuje wprost do wyciągania wniosków w oparciu o owe "wskaźników".

"Po upływie 36 godzin"

Zanim dojdziemy do najważniejszego wniosku, zwróćmy uwagę na dwa fakty. Uczeni stwierdzili że zapis na wizerunku całunowym nie wykazuje najmilszego śladu psucia się spoczywającego w płótnie ciała. Specjaliści z medycyny sądowej nie zauważyli charakterystycznych wycieków z ust, świadczących o początku rozkładu. Stwierdzają z całą pewnością, że Ukrzyżowany był martwy, ciało Jego stężało, lecz zachowywało jeszcze nienaruszony stan biologiczny. Nie był to cud, lecz "normalny" stan ciał zmarłych, który został przedłużony przez zastosowani aż stu funtów aseptycznej mieszaniny mirry i aloesu, zgodnie ze zwyczajem poświadczonym przez badania żydowskich katakumb w Rzymie. Drugi fakt dotyczy procesu formowania się na płótnach negatywnego wizerunku. Przeprowadzone próby wykazały, że po upływie około 36 godzin zmienia się on, niszcząc wszelkie cienie i zarysy. Wizerunek na Całunie powstał w najpowszedniejszym momencie:" trzeciego dnia"- jak zapowiedział wielokrotnie Jezus (por. Łk 18,32; Mt 12,40; I dzień 3 godz. Wielkiego Piątku; II dzień- doba Wielkiej Soboty; III dzień- 3 godz. Niedzieli Zmartwychwstania). Wniosek jest jednoznaczny: ciało Jezusa po upływie około 36 godzin od chwili Jego śmierci już się w płótnie grobowym nie mogło znajdować, w przeciwnym razie nie otrzymalibyśmy jego wizerunku. Czy zapis na Całunie "wskazuje" na to zdarzenie? Pośrednio- tak. Nie tylko naukowcy, ale każdy, kto poznał, co "mówi wizerunek" i co "ujawnia tkanina", musi wykluczyć oddzielenie płótna całunowego od martwego ciała Jezusa. Możemy sobie wyobrazić ów ewentualny wygląd "wizerunku", który nie byłby żadnym wizerunkiem, lecz płótnem z krwawymi strupami "wtopionymi" w tkaninę w miejscach największych wycieków, przenikających tkaninę na wylot. Tymczasem ich śladów nie ma w całunowym płótnie. Co więcej, dokładne badania zapisu plam krwi wykazały, że one powstały pierwsze, a zżółknięcie włókien tworzących wizerunek- później. Były to więc dwa osobne procesy, z których ten ostatni powstał wskutek niewytłumaczalnego "promieniowania cieplnego", określanego również "termonuklearnym błyskiem".

"Zużyty materiał"

Używając języka naukowców, możemy powiedzieć, że ciało Jezusa opuściło płótno w sposób inny, niżby to zaszło przy wyjmowaniu znajdującego się w nim martwego ciała. Nie zostało ono wyjęte, tkanina nie była rozwinięta ani z niego zdarta. Ten "doświadczalny wskaźnik" tak opisuje J.A.T. Robinson:

"W każdym razie nie chodzi tu o takie ciał, jakie przekazuje Całun. To, co może nam pokazać, mogło być skutkiem ubocznym formowania się wizerunku, krótkim, lecz intensywnym wyładowaniem się pewnego rodzaju promieniowania fizycznego, wystarczającego do pozostawienia śladów tajemniczego zakolorowania tkaniny. Może być ostatnim śladem, ostatnim fotoprintem starego ciała, odpowiadającego raczej zrzuconej skórze węża, czego nie należy uważać za coś substancjalnego, lecz za obraz. Ponieważ- zakładając że

nastąpiła pewna przemiana fizyczna, o której nauka nie może jeszcze nic powiedzieć, cały materiał został "zużyty"- jak się wyraził prof. Moule- w nowym stworzeniu. Nic nie pozostało, nawet włosy i paznokcie (...).

O Jezusie powinniśmy w sposób jednoznaczny powiedzieć, jak to powiedzieli aniołowie: Nie ma Go tu! (por. Mk16,6; Mt 28,6); próżno szukać żyjącego wśród umarłych (por. Łk 24,5)-również w Całunie. Całun Turyński nie może nam dać żadnego dowodu zmartwychwstania i wiara nie powinna się tego domagać. Według mnie, nie możemy nawet powiedzieć, że kryje on << jakiś moment zmartwychwstania>>! Trzeba byłoby skonfrontować nieznany proces- formacji wizerunku- z innym, bardziej nieznanym (który my określamy << zmartwychwstaniem>>)"

.Możemy jednak powiedzieć, że Całun był i jest przedmiotem materialnym, który "wskazuje" na owo wydarzenie "nie z tego świata", które miało miejsce na tym świecie. Piotr, patrząc na płótna w grobie po zmartwychwstaniu Jezusa, dziwił się temu co ujrzał (por. Łk 24,12). Stojący przy nim Jan ujrzał i uwierzył (J20,8). On-jedyny z grona Apostołów-stał na Golgocie z Matką Jezusa i w swoim opisie męki i śmierci Jezusa zaznacza z naciskiem: Zaświadcza to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe (J 19,35). Widział wszystko: zdjęcie z krzyża ciała Jezusa, złożenie Go w długie płótno zwane "syndonem", umieszczenie w grobie wykutym w skale, którego otwór został zamknięty okrągłą kamienną płytą. Patrząc na płótna w grobie, widział je "spłaszczone", czyli opadłe, ale w stanie nienaruszonym. Wiarę jego potwierdził widok owych płócien. Co się z nimi stało?