Całun w Lirey


Szlachetny rycerz Gotfryd de Charny

Losy Całunu, w chwili jego pojawienia się w europie około połowy XIV wieku, są ściśle związane z historią rodu de Charny, burgundzkiej szlachty mogącej poszczycić się znaczącymi koligacjami.

Osoba, od której rozpoczniemy nasze opowiadanie, to Gotfryd de Charny, jedna z bardzo liczących się w swoim czasie postaci Królestwa Francji, dzielny rycerz i człowiek wielkiej wiary. Spośród wyrazów jego pobożności na uwagę zasługuje inicjatywa wybudowania w feudum w Lirey kościoła pod wezwaniem Zwiastowania Maryi Dziewicy, ukończonego w roku 1353.

W tym właśnie kościele Gotfryd złożył Całun, prawdopodobnie w okresie pomiędzy jego ufundowaniem a swoja bohaterską śmiercią, która nastąpiła na polu walki w roku 1356. Nie dysponujemy dokumentami pozwalającymi na ustalenie dokładnej daty, jak też nie istnieje żaden konkretny przekaz, mówiący o sposobie w jaki Gotfryd de Charny nabył tak ważną relikwię.

Pierwsza kontestacja autentyczności

Historyczne dzieje tego okresu paradoksalnie zostały nam przekazane przez grupę dokumentów z epoki, spośród których uwagę przykuwa pismo pochodzące z końca XIV wieku - autorstwa biskupa z Troyes, Pierre d'Arcis (do jego diecezji należało Lirey) - w sposób jednoznaczny zaprzeczające autentyczności Całunu. Mówi się w nim, że jest to dzieło "ręką uczynione", oraz próbuje się wręcz odkryć i zidentyfikować autora. Tego rodzaju oszustwo wykrył już wcześniej biskup Henri de Poitiers, poprzednik Pierre d'Arcis, zaraz po pierwszych wystawieniach Całunu, zaalarmowany przez niezwykły napływ pielgrzymów, nawiedzających relikwię. Zostaje ogłoszony memoriał, nakazujący kanonikom z Lirey usunąć relikwię, która powróci do kościoła po około 35 latach, właśnie wtedy, kiedy pisze Pierre d'Arcis, i kiedy Gotfryd II de Charny, syn poprzedniego Geoffroy'a, otrzymuje pozwolenie na wystawienie Całunu nie od biskupa z Troyes, ale od samego legata papieskiego, Pierre de Tury.

Było to oczywiste pominięcie władzy Pierre d'Arcis, który zareagował natychmiast i, opierając się na fakcie, że kanonicy poszerzyli pozwolenie legata (które ograniczało się jedynie do umieszczenia Całunu w kościele) także na prawo wystawiania go, zabronił tego pod karą ekskomuniki.

Interwencja Klemensa VII

Posiadane przez nas dokumenty pozwalają na odtworzenie większej części tego, co zdarzyło się pomiędzy rokiem 1389 a 1390. Strony sporu zwróciły się do króla Francji, Karola VI, który pomimo tego, iż wcześniej pozwolił na celebrację wystawienia, teraz nakazał konfiskatę prześcieradła. Można powiedzieć, że miał ku temu dostateczny powód, którym była prośba biskupa o wejście w posiadanie Całunu, co mogło skłonić monarchę do poparcia tezy biskupa. Gdyby "strzał" trafił do celu, być może historia Całunu miałaby zupełnie inne zakończenie. Jednak kanonicy odmówili oddania Płótna i sprawę przedłożyli władzy papieskiej, reprezentowanej w czasach Roberta de Geneve przez Klemensa VII, antypapieża z Avignonu. Klemens VII, zaangażowany w tak trudną sprawę, gdzie mieszały się ze sobą kwestie religijne, polityczne i rodzinne, znalazł kompromisowe rozwiązanie, nakazując milczenie biskupowi oraz zezwalając na wystawienia, które odtąd miały odbywać się bez zbędnych uroczystości i którym miało towarzyszyć wyraźne stwierdzenie, iż nie jest to prawdziwy Całun Jezusa, lecz tylko jego bliżej nieokreślone "wyobrażenie". Rzeczą ciekawą jest, iż na podstawie nieokreślonych opisów Całunu, przytaczanych przez główne postacie tego wydarzenia oczywistym staje się fakt, że nikt - naturalnie oprócz kanoników oraz rodziny de Charny - nigdy nie widział Prześcieradła, a wszystkie poglądy wypowiadano w oparciu o rzeczy zasłyszane od innych.

Granice memoriału Pierre d'Arcis

Tak wyglądała sprawa Lirey, na którą wylano rzeki atramentu i którą jeszcze dziś przywołuje się, aby ostatecznie zaprzeczyć autentyczności Całunu. Odtworzona na podstawie dokumentów historia, jakkolwiek znacząca, jest w wielu miejscach fragmentaryczna, pozostawiając wiele znaków zapytania co do jej właściwego przebiegu, dlatego też musimy przyjąć przypuszczenie o istnieniu innych, dzisiaj już zagubionych, zapisów. W historii tej oglądamy zmienne decyzje papieża, który w parę miesięcy później zmienia tekst swojego zarządzenia na bardziej przychylny, aby na koniec udzielić uczęszczającym do tego kościoła ludziom odpustu, mając na uwadze fakt, iż przechowywano w nim Święty Całun.

Punktem krytycznym jest bez wątpienia memoriał Pierre d'Arcis, ale trzeba zaznaczyć obiektywne granice zasięgu zawartych w nim teorii. Zdaje się, że jedyną osobą, która przebadała tkaninę, aby wyciągnąć z tego konkretne wnioski był Henry de Poitiers. Jednak nie istnieje żaden dokument tego rozpoznania i tylko Pierre d'Arcis wspomina o nim po wielu latach w piśmie, które poza wszystkim zdaje się zawierać jakieś anomalie swej formy i które w znanym nam stanie nie wydaje się prawdopodobne - można wręcz wykluczyć, iż zostało przesłane na papieski dwór.

Z drugiej strony dość wyraźnie przedstawia się to, iż podstawowy problem autentyczności okazuje się instrumentalny w stosunku do prawdziwego sedna problemu, który toczy się na liturgicznym i hierarchicznym poziomie. Mamy też na uwadze, że w dziedzinie krytyki dokumentalnej należy umieć rozdzielić autentyczność formalną od historycznej prawdy. Znaczy to, że dokument może być autentyczny, tj. istotnie pochodzić z domniemanego okresu oraz być zredagowany w sposób całkowicie wyrażający myśl autora, a jednak z różnych przyczyn zawierać fałszywe informacje. W naszym przypadku memoriał - jakkolwiek autentyczny - może zawierać informacje spaczone poprzez nieznajomość faktów. W każdym razie bezpośrednie badania Całunu w pełni wykluczyły artystyczne pochodzenie odcisku, a pewność, iż badane prześcieradło jest tym samym, które czczono w Lirey i o które toczył się spór, obala tezę Pierre d'Arcis.